Wakacje w Muzeum - dzień 2 (szymborski)

Na podwórku Jana z Szymborza, słowami Jana z Czarnolasu pozachwycaliśmy się dzisiaj wsią spokojną, wsią wesołą. No, może dziś w muzealnym ogródku spokojna aż taka ta wieś nie była, za to wesoła bardzo! Już Kochanowski wiedział, że nie da się zliczyć wszystkich wiejskich "wczasów i pożytków", ale my próbowaliśmy i to różnymi zmysłami. Były, smaki, zapachy, dźwięki, kształty, faktury - miękka wełna owiec, których całe stado pobekuje po sąsiedzku, szorstka słoma pod stopami (a czasem nawet za kołnierzem), gruszki i jabłka dojrzewające nad głowami, chmury, wichury i słońce po deszczu. Dowiedzieliśmy się kto i po co zbierał pokłosie i ile pracy potrzeba, żeby własnoręcznie upiec chleb (ale za to jak on smakuje!) Sprawdziliśmy, czy da się dobrze bawić bez zabawek (da się!), czy może lepiej zabawkę zrobić sobie samemu (też się da!) Nie zostało nam nic innego, jak tylko powtórzyć za poetą: "Wsi spokojna, wsi wesoła! Który głos twej chwale zdoła?"

 

PS. Za pomoc w realizacji dzisiejszych zajęć serdecznie dziękujemy Panu Łukomskiemu, Panu Roliradowi i Panu Małachowskiemu.

Galeria

<< wstecz